Autor Wiadomość
alicja
PostWysłany: Pon 8:13, 06 Wrz 2010    Temat postu:

...bidulki, tak to się kończy moda na amstaffy... Smutny A co najgorsze, na ogłoszniach, nawet głogowskich, sporo jeszcze ogłoszen o szczeniakach z "domowych" hodowli Aż mnie skręca jak to widzę! Naprawdę, jesli ktoś ma zamiar rozmnożyć swojego pupila "w typie rasy", powinien się dwa razy zastanowić i poczytać fora takie jak Amicus czy Dogomania i samemu się przekonać ile piesków "w typie rasy" zostało zostawionych samemu sobie i szuka domku... do wzięcia za darmo! Mruga Nie jak w ogłoszeniach - średnio za 400-500 zł! Lepiej kupić rower dziecku albo rolki i do tego przyjaciel ze schroniska, idealny na jesienne spacery Hyhy ...chociaż może akurat amstaff to dla doświadczonej osoby, ale taka Bessa! Ok! toż to prawie border collie Hyhy
Drzagodha
PostWysłany: Nie 22:49, 05 Wrz 2010    Temat postu:

Mała zmiana, ogłoszenie Zuzy znika Mruga

Za to pojawia się coś nowego:


Rozkoszny Rocky

Cześć! Jestem Rocky. Mam pecha, bo urodziłem się jako amstaff... Ludzie się mnie boją, nikt nie chce pokochać A ja przecież zasługuję na miłość. Jestem łagodny i rozkoszny, może ktoś szuka takiego przyjaciela? Wbrew pozorom nie potrzebuję wiele. Ciepły kąt, pełna micha, ktoś do drapania za uchem... Ktoś, kto mnie więcej nie porzuci. Bo co to za przyjaciel, który pozbywa się kompana wyrzucając go na ulicę? Spójrzcie mi w oczy, czy kiedykolwiek zrobiłbym Wam coś takiego?



Oczywiście, że nie! Bo ja kocham ludzi i nie tracę nadziei. Gdzieś tam musi czekać na mnie dom. A kiedy już się znajdzie, to nie będę już dłużej taki smutny...





...Ale szczęśliwy, że mam swojego własnego Człowieka, który wypieści mnie za wszystkie czasy!






Piękna, żywiołowa dama

Cześć! Jestem Bessa. Jakiś kretyn wyrzucił mnie na ulicę, ale ja tam się nie przejmuje. Przecież na świecie tyle ciekawych rzeczy do obejrzenia! Trochę sobie pozwiedzałam, ale zatęskniłam wreszcie za ciepłym, suchym domkiem i pełną miską... Wtedy na mojej drodze stanęli mili ludzie, którzy zabrali mnie do miejsca, które nazywam domem. Jest inny od tego, który miałam, jest tutaj sporo psów i kotów. W tamtym domu byłam jedynaczką. Ale nie narzekam - teraz mam mnóstwo kompanów do zabawy! A bawić się uwielbiam. Bardzo chętnie aportuję, lubię się też wydurniać z psimi kolegami. Tylko mam jeden problem... Podczas zabawy zgubiłam ostatnio moją żółciutką piłeczkę, nie widzieliście jej może? Zawsze się wredna przede mną chowa. Ale ja ją znajdę! W końcu nos mam nie od parady A jak już ją wytropię, to zabiorę ją do budy. Pewnie zmarzła, niech się biedna ogrzeje trochę. A później będziemy się cały dzień bawić!

Może zechcesz do mnie dołączyć? Gwarantuję, że zapewnię Ci każdą wolną chwilę! Więc jeśli szukasz kompana do wspólnych zabaw, nie zwlekaj. Przyjdź i zabierz mnie do domu!










Cudna Osa

Telefon. Na budowę przybłąkał się amstaff. Jest agresywny, nie chce wpuścić właścicieli. Jedziemy.

Właściwy dom znajdujemy bardzo szybko – stan surowy, póki co zostawione tylko dziury na okna. A w jednej takiej dziurze... Głowa. I jedno ucho klapnięte, a drugie stojące. Śmiech. Atmosfera rozładowuje się. Wkraczamy na teren posesji. Wyciągamy miskę z jedzeniem, zachęcamy psa do zejścia na dół. Nie schodzi. Wchodzimy do budynku. Amstaff wciąż siedzi na piętrze. Okazuje się strasznie „agresywny”. Niestety – boi się zejść po schodach. Pies zostaje zniesiony na dół na rękach. Kolejny wybuch śmiechu. Naprawdę, straszny agresor.

Osa żyła sobie spokojnie w naszym azylu... Do czasu. Przyszły upały, a wraz z nimi problemy...

Sunia w kojcu jest bardzo nerwowa. W połączeniu z gorącem nie daje to nic dobrego... Osa dostaje udaru. Szybka podróż do weterynarza. Adrenalina do serca. Żyje...

Trzeba jej poświęcać sporo uwagi. Denerwuje się, kiedy ktoś zajmuje się innym psem zamiast nią. A nerwy nie są wskazane dla jej zdrowia... Dlatego najbardziej pożądany byłby dom, w którym nie ma innych zwierząt.

Azyl nie służy jej też z innego względu. Osa staje się coraz bardziej smutna... Może zechcesz ją uszczęśliwić, dając jej najwspanialszy dom, o jakim może marzyć?









Drzagodha
PostWysłany: Sob 10:29, 07 Sie 2010    Temat postu:

Skoro już obiecałam - nowa historia Mruga Oczywiście prawdziwa!


Opowieść o Matce Polce

Pora karmienia w głogowskim szpitalu. Okoliczne, dzikie koty tradycyjnie zlatują się do misek. Serce rośnie, kiedy patrzy się na te głodomory.

Jest i ona. Ciężarna kotka Funia. Niby tu szpital, ale czy kotka musi tu rodzić? Opiekunka kotów kontaktuje się z nami. Zabieramy Funię do stowarzyszeniowej kociarni. Jest w wysokiej ciąży, niedługo powinna urodzić. Czekamy...

Trwało to dłużej niż przypuszczaliśmy, ale wreszcie nadszedł ten dzień. Dzielna mama urodziła cztery kociątka – niestety, trzy z nich były martwe... Niewykluczone, że ciężarna kotka zarobiła od kogoś kopniaka...

Smutek. Ale nie możemy się załamywać. Funia nas potrzebuje. Jej maleńki synek również...

Kociak dostał na imię Lesiu. Funia okazała się świetną mamą, była bardzo opiekuńcza. Maluch rósł jak na drożdżach, ale chyba trochę mu się samemu nudziło. Nie miał się z kim bawić...

Telefon. Pod jedną ze szkół znaleziono małe kociątko. Na oko mogło być kilka dni młodsze od Lesia. Mania trafia do nas. Próba podstawienia jej kotce. Zaakceptowała... Teraz wychowuje już dwójkę dzieci.

Maluchy rosną, są chętne do zabawy. Zaczynają też same jeść. Funia może trochę odpocząć...

Ale nie na długo. Znaleziono kolejne trzy maluchy. Są słabe, głodne. Nie potrafią jeszcze same jeść. Nasza mamuśka już co prawda rzadko karmi, ale czemu nie spróbować. Kolejna próba podstawienia... I kolejny sukces! Funia karmi kolejne maleństwa. Lesiu i Mania mają trójkę młodszego rodzeństwa. Oni również próbują się nimi opiekować. Grzeją ich malutkie ciałka swoimi, czyszczą im futerko.

Mija kilka dni. Telefon z policji. Zatrzymano pijaną kobietę, w kartonie miała dwa malutkie kociaki. Weźmiemy? Oczywiście, że tak. Są w podobnym wieku do tamtych. Funia ponownie decyduje się na adopcje. Dzielna mamuśka!

Piątka maluchów została naszym „miotem batonikowym”. Milky Way, Snickers, Bounty, Twix i Mars... Same kocury! No nic. Trochę podkarmia je Funia, trochę dokarmiamy je strzykawką. W końcu maluchy zaczynają same jeść. W tym czasie, Lesiu i Mania trafiają do nowego, wspólnego domu. Nasza mamuśka sobie odpocznie...

A jednak nie. Kolejne znajdy – trzy małe kociaki wyrzucone na śmietnik. Są młodsze od batoników, przydałoby się je podkarmić... Funia znów staje na wysokości zadania! Kolejna trójka adoptowanych dzieci...

Kiedy tylko zaczynają same jeść, Piggy i Gonzo trafiają do nowego domu. Została jeszcze malutka Kermitka. Wychowuje się razem ze starszym rodzeństwem. W niedługim czasie do domu idą Milky Way i Snickers. Maluchy szybko znajdują domy...

Ale nie można zapominać o ich mamusi. Była wspaniała, wychowywała wciąż nowe kociaki. Należy jej się order! Ale jeszcze bardziej, należy jej się nowy dom. Taki, który troskliwie zaopiekuje się nią, tak jak ona opiekowała się dziećmi... Może właśnie Ty zechcesz jej go dać?











Milky Way'u poczekaj chwilkę, jeszcze tylko za uszkiem Cię umyję Mruga

Drzagodha
PostWysłany: Pią 23:26, 06 Sie 2010    Temat postu:

Skoro już tu jestem, będę Was zadręczać różnymi akcjami Jezyk


Cioteczki na dogomanii wymyśliły fajną akcję. Ciągną ją już któryś rok, ale ja ją dopiero odkryłam Wstyd Otóż zbierają niepotrzebne, nieprzemakalne kurtki. Szyją z nich później kubraczki dla psów na zimę i wysyłają do różnych schronisk. Niestety, w wielu schroniskach podczas mrozów wiele psów traci życie... Ale dziewczyny uparcie walczą z niskimi temperaturami. Może ktoś chętny pomóc?

Potrzebne są nieprzemakalne kurtki (niekoniecznie grube, mogą być zwykłe ortalionówki, ciotki ocieplają je np. polarowymi kocami Mruga ), śpiwory, wymienione już polarowe koce itp. Jeśli ktoś miałby coś takie wyrzucić, stanowczo zabraniam! Być może Wasza stara, zużyta kurtka uratuje życie jakiemuś psiakowi Wesoly

Możemy zrobić zbiorową wysyłkę tych rzeczy, jest też szansa, że będę się z którąś z ciotek widziała w przyszłym tygodniu, to mogłabym przekazać rzeczy.

Także ja uciekam przekopywać szafę, zapraszam do wzięcia ze mnie przykładu Wesoly
Drzagodha
PostWysłany: Pią 21:00, 06 Sie 2010    Temat postu:

O kociątkach też napiszemy Mruga Ale to może już jutro... Na razie zdradzę, że na dom czekają koty z kilku miotów:
- napojowego - została Fanta
- batonikowego - Mars, Twix, Bounty
- mapetów - Kermitka
- kwiatuszkowego - Aster, Irys, Róża, Lilia, Hiacynt, Krokus

Ale jako, że to forum dla mam, jutro opiszę naszą dzielną mamuskę Funie Mruga
alicja
PostWysłany: Pią 16:08, 06 Sie 2010    Temat postu:

Ja polecam kociątka z Waszej kociarni! Dzisiaj byłam, zobaczyłam ...ach, ciężko się nie zakochać w takich łobuzach Hyhy Nie mogłam mojej Zuzi stamtąd wyciągnąć! ...i te małe łepki/łapki w oknie jak odjeżdżaliśmy... Mruga
Drzagodha
PostWysłany: Pią 12:21, 06 Sie 2010    Temat postu:

Skatowane, 7-tygodniowe maleństwo...


Szczeniaczki... One to mają szczęśliwe życie. Są rozpieszczane, przytulane, kochane przez wszystkich. Są przecież takie rozkoszne.

SZCZĘŚLIWE. Ale czy wszystkie? Wetka nie zaznała tego szczenięcego szczęścia...

Pisk. Ogromny skowyt katowanego psa. Grupka dzieciaków znalazła sobie „zabawkę”, na której uczy się AGRESJI. Nikt nie zwraca na to uwagi. A Wetka? Wetka cierpi... Okropnie cierpi. Jest kopana, bita, rzucana o ziemię... Marzy już tylko o tym, żeby przestać czuć. Chciałaby odejść za Tęczowy Most...

Krzyk. Nagle oprawcy małej Wetki uciekają. Nie ma czasu na pogoń za nimi. Obolałe, krwawiące maleństwo zostaje natychmiast dostarczone do weterynarza. Przerwana opłucna... Wyrok?

NIE! Nie poddajemy się. Natychmiastowy zabieg. Teraz pozostaje nam tylko czekać...

Wetka wybudza się z narkozy. Ciężko oddycha, ale wydaje się być lepiej. Udało się...

Maleństwo powoli dochodzi do siebie. Coraz częściej wstaje, próbuje chodzić. Niestety – małej wyszły dwie przepukliny, nie staje też na przednią łapkę. Kolejny zabieg.

Mimo swojego młodziutkiego wieku malutka Wetka jest bardzo silna. Wszystko ładnie się goi, mała ma coraz więcej energii. Ale to jeszcze nie koniec walki. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze kochającego domu. Może zechcesz jej go dać?











W sprawie adopcji Wetki kontaktuj się z nami:
Jagoda – 667 096 617
Aneta – 783 973 720
alicja
PostWysłany: Pią 11:15, 06 Sie 2010    Temat postu:

Noooo witamy szanowną Amicuskę na forum Wesoly Trzymam kciuki za wszystkich podopiecznych Stowarzyszenia Ok!
Drzagodha
PostWysłany: Pią 10:53, 06 Sie 2010    Temat postu: POMÓŻMY SZUKAĆ DOMKÓW - Zwierzęta w potrzebie!!!!

Jestem na prośbę i już aktualizuję ogłoszenia Mruga


Maniuś - historia prawdziwa.



Potrącony pies leżał w kałuży krwi. Żaden z przechodniów nie zwracał na niego uwagi. Nie żyje? Otóż nie. Maniuś wciąż żył. A jedyne co czuł, to wielki ból. Nie tylko fizyczny. Czuł też ból psychiczny. Mimo tylu ludzi przechodzących obok niego, nikt się nad nim nie pochylił. Każdy, jak gdyby nigdy nic podążał do supermarketu na zakupy... Został skazany na śmierć w męczarniach...

STOP! Ta historia nie może się tak kończyć...

Nagle pojawiła się mała dziewczynka. Jako jedyna pochyliła się nad Mańkiem. Szybko pobiegła do domu, poinformowała o leżącym w krwi psie swojego tatę. Ten powiadomił nas. Liczy się każda minuta... Wycieńczony pies trafia do weterynarza. Zabieg. Zdążyliśmy... Maniek dostał drugą szansę.

Od wypadku minęło ponad pół roku. Co się dzieje z Mańkiem?

Maniuś zamieszkał w azylu dla psów Głogowskiego Stowarzyszenia Pomocy Zwierzętom AMICUS. Ma swój kojec, swoją budę. Zawsze cieszy się na nasz widok. Nie jest mu tam źle - być może to jedyny dom, który kiedykolwiek miał.

Jednak nie chcielibyśmy, aby historia Mańka kończyła się w azylowym kojcu. Marzy nam się dla niego dom... Taki prawdziwy, który pokocha go niezależnie od jego wad.

Maniek nie słyszy, niedowidzi. W szczęce pozostały druty - pamiątka po wypadku... Nie ma kawałka ucha, jest stary. Ale on wciąż chce żyć. W głębi duszy wciąż jest młodym, zdrowym i silnym psiakiem. Tylko czy ktoś dostrzeże to, zanim będzie za późno? Czasu nie zostało wiele...






Powered by phpBB Theme ACID Š 2003 par HEDONISM
© 2001 - 2005 phpBB Group